Tygodniową wycieczkę po Kornwalii zaczęliśmy planować wiosną, ale ten kierunek zwiedzania był w naszym kręgu zainteresowań już od zeszłego roku. Wówczas byliśmy zauroczeni sąsiednim Devon. Logistycznie najlepiej dla nas było dolecieć z Polski do Bristolu. Szukając dogodnych połączeń lotniczych natknęliśmy się na atrakcyjne ceny biletów na trasie Bydgoszcz - Bristol. Przed nami pozostał chyba najtrudniejszy etap planowania, czyli co wybrać do zwiedzania z całego arsenału atrakcji jakie oferuje Kornwalia, mając do dyspozycji jedynie tydzień.
Ostatecznie cała nasza tygodniowa trasa wyglądała następująco:
Pierwszy dzień: Lotnisko Bydgoszcz - Lotnisko Bristol - Bristol miasto nocleg
Drugi dzień: Tintagel zamek, kościół St Materiana's, Crackington - zwiedzanie i nocleg.
Trzeci dzień: Boscastle, St Nectan’s Glen – Wodospad, Port Issack, Penzance - nocleg
Czwarty dzień: St Michael's Mount - Land's End - Penzance nocleg
Piaty dzień: Kynance Cove, Lizard Point - nocleg Saint Austell
Szósty dzień: Saint Austell Charlestown Beach - Readymoney Cove - St Catherine's Castle - Plymouth - nocleg
Siódmy dzień: Plymouth Mount Edgcumbe Folly
Ósmy dzień Plymouth - Bristol Lotnisko - Bydgoszcz Lotnisko
Lotnisko w Bristolu jest bardzo dobrze skomunikowane. Po przylocie od razu udaliśmy się do pobliskiej stacji autobusowej, skąd praktycznie co 10 minut odjeżdżają autobusy do centrum miasta. Bilety można kupić u kierowcy.
My skorzystaliśmy z usług znanej nam już linii Megabus na którą wcześniej kupiliśmy bilety na ich stronie internetowej ( https://uk.megabus.com/). W zależności od godziny bilety dla jednej osoby wynoszą 5 lub 8 Funtów. Podróż trwa około 30 minut +/-. Noc postanowiliśmy spędzić w hotelu The Bristol Wing. Hotel znajduje się w dogodnej lokalizacji w dzielnicy Stare Miasto. Mieliśmy pokój dwuosobowy z prywatną łazienką poza pokojem. Obiekt powstały ze starej komendy policji, czysty z miłą obsługą, ale niestety spory hałas za oknami. W zestawie powitalnym znajdują się zatyczki do uszu :).
Kornwalię najlepiej jest zwiedzać samochodem. My rozważaliśmy podróż pociągami i autobusami, ale zajmuje to dużo więcej czasu. Na szczęście mieliśmy możliwość przemieszczania się razem z siostrą i jej mężem ich własnym autem. I tak w sobotni poranek zostaliśmy odebrani z hotelu i udaliśmy się do pierwszego punktu, jakim był Tintagel i znajdujący się tam zamek, oraz kościół St Materiana.
Tintagel to niewielka miejscowość w zachodniej Anglii, położona na zachodnim wybrzeżu Kornwalii. Jednym z ciekawszych zabytków są ruiny średniowiecznego zamku, usytuowane nad brzegiem morza na niewielkiej wysepce. Jego początki sięgają prawdopodobnie czasów starożytnych, kiedy to wzniesione zostały tu pierwsze umocnienia. W późniejszym czasie zastąpiono je murowanym zamkiem. Według legend arturiańskich jednym z właścicieli warowni był książę lub król Kornwalii - Gorlois, który był ojcem legendarnego celtyckiego władcy Brytów - Króla Artura.
Z kolei te skojarzenia z legendą doprowadziły niezwykle bogatego i ambitnego Ryszarda, hrabiego Kornwalii, do zbudowania tu zamku w latach trzydziestych XII wieku. Miejsce nie miało żadnej wartości militarnej - wydaje się, że sama legenda zainspirowała go do budowy. I długo po tym, jak zamek popadł w ruinę, jego mityczne skojarzenia podtrzymywały zainteresowanie Tintagel.
Zbudowany w połowie na stałym lądzie, a w połowie na poszarpanym cyplu wystającym z kornwalijskiego morza, zamek Tintagel jest jednym z najbardziej spektakularnych historycznych miejsc w Wielkiej Brytanii.
Bilety wstępu do zamku kupiliśmy kilka dni wcześniej na stronie internetowej https://www.english-heritage.org.uk/visit/places/tintagel-castle/prices-and-opening-times/
Cena dla osoby dorosłej we wrześniu wynosiła £14.50.
Podczas rejestracji musieliśmy wybrać określoną godzinę wejścia. Na stronie sugerowano, że najspokojniejsze godziny odwiedzin to przed 11:00 i po 15:00. My wybraliśmy 13.30 i teoretycznie w ciągu godziny należało wejść do zamku. W praktyce przyjechaliśmy wcześniej i nie mieliśmy żadnego problemu z dostaniem się pół godziny przed czasem. W wiosce Tintagel znajduje się wiele parkingów, które w sezonie mogą być bardzo zatłoczone, więc należy zarezerwować sobie więcej czasu na zaparkowanie. Zalecamy przeznaczyć około pół godziny na przejście z parkingów do wejścia na kładkę, gdzie rozpoczyna się bilet czasowy. Po przybyciu na miejsce można odebrać ulotkę, która pomoże w zwiedzaniu. Toalety znajdują się przy sklepie i kawiarni na dole Castle Road. W wiosce znajdują się również toalety publiczne.
Z pięknego miasteczka Tintagel prowadzi ścieżka, po której bez problemu można dostać się do wejścia. Odwiedzający mogą skorzystać za niewielką opłatą z usługi Land Rovera, który dowiezie do punktu informacyjnego.
Zamek Tintagel to nadmorskie miejsce o surowym krajobrazie, który może stanowić wyzwanie dla odwiedzających. Ścieżki są miejscami nierówne i wyboiste. Zalecane są solidne buty, odzież na deszcz oraz krem do opalania i kapelusze w upalne dni - a także dużo wody. Jeśli zabierasz ze sobą małe dzieci, radzimy skorzystać z nosidełka.
Od parkingu idziemy główną ulicą miasta, po lewej stronie obok znaku Tintagel Castle skręcamy w lewo.
Tam można przesiąść się do Land Rovera lub pójść w dół dość stromą szutrową ścieżką, aż do rozwidlenia dróg.
Dalej można od razu zacząć się wspinać w kierunku mostu i wejścia na zamek, lub pójść prosto do punktu informacyjnego, gdzie znajduje się restauracja, toalety, sklepy i zejście na zaciszną plażę poniżej zamku, znaną jako Tintagel Haven. Podczas odpływu można cieszyć się spacerem wzdłuż brzegu lub zwiedzaniem jaskini Merlina. Można się wykąpać, lub po prostu posiedzieć i podziwiać wspaniałe klify.
Należy pamiętać, że nie działa tu żaden ratownik, a dostęp do plaży odbywa się po stromych schodach, co może stanowić wyzwanie dla niektórych odwiedzających.
Docelowe zwiedzanie ruin zaczyna się po wspięciu się na niewielkie wzniesienie, na którym jest punkt sprawdzania biletów. Zaraz za nim przechodzimy po nowoczesnym, ale spektakularnym moście z którego zaczynają się roztaczać wspaniałe widoki.
Niegdyś zamek był z pewnością majestatyczną fortecą, teraz jednak zostało z niego naprawdę niewiele. Piękne położenie – zbudowano go na wyspie – okazały się w rezultacie jego zgubą. Spora część zamku po prostu spadła do morza. Pomimo tego spacer wśród kamiennych pozostałości warowni pobudza wyobraźnię.
Od lat ściągają tu rzesze miłośników arturiańskich legend, ale nie tylko oni. Bez wątpienia warto obejrzeć miejsce narodzin mitu.
Spacerując po wzgórzach, w niewielkiej odległości od zamku, można zauważyć historyczny skarb - XI-wieczny kościół St Materiana.
Na szczytach klifów znajdował się wczesny kościół z VI wieku, ale obecny budynek pochodzi z końca XI wieku, choć zawiera wcześniejsze elementy saksońskie. Wieża powstała kilka wieków później, być może w XIII wieku. Północne i południowe drzwi są normańskie, podczas gdy północna kruchta pochodzi z XIV wieku. Żelazne zawiasy północnych drzwi są uważane za oryginały z XII wieku. Nawę od prezbiterium oddziela podstawa XV-wiecznego parawanu.
W prezbiterium znajduje się grobowiec fundatora, umieszczony we wnęce w południowej ścianie. Pochodzi on prawdopodobnie z XIV wieku.
W przeciwległej ścianie znajduje się otwór drzwiowy prowadzący do małej kaplicy Matki Bożej, uważanej za znacznie starszą od prezbiterium. Wewnątrz kaplicy znajduje się późnośredniowieczny kamienny ołtarz i misa średniowiecznej chrzcielnicy, która prawdopodobnie została przywieziona do kościoła z kaplicy zamku Tintagel. Lokalna tradycja głosi, że Kaplica Matki Bożej była pierwotnie celą zakonników.
Na bardzo dużym cmentarzu kościelnym znajduje się kilka godnych uwagi pomników.
Najstarszym nagrobkiem, który wciąż znajduje się na swoim pierwotnym miejscu, jest pomnik Mary Baron z 1689 roku.
Na zachód od wieży kościelnej znajduje się niezwykły zabytek jak na dziedziniec kościelny; stojący kamień z epoki brązu lub "monolit".
Dotarcie do kościoła jest łatwe. Z Fore Street wystarczy podążać za Vicarage Hill. Droga opada stromo w dół, po czym wznosi się równie stromo w górę Church Hill, gdzie znajduje się duży cmentarz kościelny. Jeśli przyjeżdżasz samochodem, na zewnątrz cmentarza znajduje się parking, ale należy pamiętać, że droga jest bardzo wąska, a miejsca do wyprzedzania są ograniczone. Spacer z wioski jest świetnym ćwiczeniem i nie powinien zająć więcej niż 10 minut.
Do kościoła można również dotrzeć, podążając ścieżką przybrzeżną z górnego okręgu zamku Tintagel. Kościół jest zwykle otwarty dla zwiedzających w ciągu dnia.
Zachwyceni, ale dość zmęczeni usiedliśmy w jednym z licznych pubów na posiłek i następnie udaliśmy się do miejsca gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.
Na jedną noc zatrzymaliśmy się w miasteczku Crackington Haven, które znajduje się około 16 km od Tintagel. Wynajęty dwupokojowy domek Garyvoe Cottage okazał się idealny na zasłużony wypoczynek. Otoczony lasami i łąkami gwarantował ciszę i bliskość natury.
Zaraz obok przechodziła urocza ścieżka prowadząca wprost na plażę. Spokojnym krokiem można było tam dojść w 20 minut. Plaża położona jest między imponującymi klifami na końcu wąskiej doliny i wychodząca bezpośrednio na wioskę Crackington Haven.
W XIX wieku była używana jako swego rodzaju port, a łodzie po prostu "parkowały" na plaży.
Sama plaża jest dość kamienista i w większości pokryta żwirem. Jest do pewnego stopnia osłonięta od wiatru przez sąsiednie klify o wysokości 400 stóp, które tworzą jedne z najwyższych w Kornwalii. Spędziliśmy tam wieczór w oczekiwaniu na zachód słońca.
Zapraszam również na pozostałe posty o Kornwalii: Magiczna Kornwalia - Boscastle, Saint Nectan's Glen, Port Isaac Magiczna Kornwalia: St Michael's Mount - Land's End - Penzance
Oraz na naszego vloga:
Comments