top of page

Trekking po Dolomitach Brenta - 5 tras

  • Edytka
  • 4 wrz 2022
  • 9 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 26 sie

W tym roku postanowiliśmy skorzystać z oferty pewnej firmy turystycznej zajmującej się organizacją trekkingów górskich. Nie był to nasz pierwszy raz z tym touroperatorem, ponieważ dwa lata temu uczestniczyliśmy w podobnej wyprawie. Byliśmy wówczas zachwyceni zarówno krajobrazami i trasami górskimi, jak i profesjonalizmem przewodników.

Raz na jakiś czas potrzebujemy, by ktoś inny był odpowiedzialny za całość wycieczki. Dlatego w tym roku znów chcieliśmy, żeby było łatwo.

Po kilku perturbacjach związanych ze zmianą celu i daty wyprawy ostatecznie wybraliśmy Dolomity Brenta, a sama wyprawa miała się odbyć w pierwszym tygodniu sierpnia. Mimo że zapewniony był transport autokarem, my – tak jak dwa lata temu – pojechaliśmy własnym samochodem. Do przejechania mieliśmy ponad 1100 km, więc uzgodniliśmy, że po około 700 km zrobimy przerwę na wypoczynek i nocleg, najlepiej w austriackich Alpach.

Za pośrednictwem austriackiego portalu https://www.wilderkaiser.info/ udało nam się znaleźć niedrogi, trzyosobowy pokój ze śniadaniem za 60 euro. Ewentualną niedogodnością mogła być wspólna łazienka na korytarzu. Cena była jednak dość niska w porównaniu np. z ofertami na Bookingu, dlatego z pewnym niepokojem oczekiwaliśmy naszego lokum. To, co otrzymaliśmy w zamian, przerosło nasze oczekiwania. W tyrolskiej, idyllicznej wiosce u podnóża Alp odkryliśmy ukwiecone, maleńkie pensjonaty. Ten, w którym mieszkaliśmy, nosił nazwę Weissbach Hof.

ree

Właścicielka, mówiąca wyłącznie po niemiecku, wskazała nam uroczy, czyściutki pokoik oraz znajdującą się obok, idealnie czystą łazienkę. Z balkonu widzieliśmy góry, na zboczach których znajdowały się wyciągi narciarskie. Spod drzwi można było wyruszyć na liczne trasy piesze i rowerowe, a tuż obok pensjonatu przepływał strumyk.

ree

Tak jak przystało na starsze małżeństwo z austriackich gór, dom i ogród były pełne krasnali, laleczek i setek innych bibelotów. Szczególne wrażenie robiły one nocą, gdy – podświetlone delikatnym blaskiem sztucznych świeczek – towarzyszyły nam w drodze do łazienki. Trudno było wtedy nie przypomnieć sobie filmów z laleczką Chucky.

Oferowane śniadanie było bardzo skromne. Na osobę przypadała jedna biała bułka, do której można było dodać ser żółty, mielonkę lub domowy dżem. Do wyboru była kawa, herbata, jogurt, a także musli.

Najedzeni ruszyliśmy w dalszą drogę do włoskich Dolomitów. Hotel, w którym mieliśmy wykupione noclegi, nazywał się Sasso Rosso i znajdował się w górskiej miejscowości Commezzadura, obok słynącego ze sportów zimowych miasta Madonna di Campiglio. Był uroczy, bardzo czysty i klimatyczny. Oferował przestronne pokoje z dużą łazienką i balkonem oraz restaurację z urozmaiconym menu. Naprzeciwko znajdowała się pizzeria i mały sklepik.

ree

Lago di Tovel i Malga Flavona (Najpiękniejsza hala Brenty)

Naszą przygodę z Dolomitami Brenta zaczęliśmy od 18 km trasy w formie pętli wokół jeziora Tovel (1190 m n.p.m.).

ree
ree

Wczesnym rankiem wyruszyliśmy autokarem spod naszego hotelu, aby po godzinie jazdy zaparkować w Centro Visitatori, niemal nad samym brzegiem jeziora. Agnieszka, nasza przewodniczka, wyjaśniła nam, że najlepiej zarezerwować miejsce na parkingu przez internet, ponieważ jeśli górne miejsca parkingowe się zapełnią, samochody kierowane są na dalsze, położone spory kawałek od jeziora. Można tam dojechać również autobusami miejskimi, które – jak zauważyłam – kursują dosyć często. We Włoszech nadal obowiązuje nakaz noszenia maseczek w środkach komunikacji publicznej.

Na początku wędrowaliśmy wygodną ścieżką wzdłuż linii brzegowej jeziora, a następnie drogą gruntową w dolinie Val di Santa Maria della Flavona, aż do mostu Ponte Rio Tresenga, na wysokości 1562 m n.p.m. Przewyższenie, które mieliśmy do pokonania na całej trasie, wynosiło 690 m. Ponieważ szlak wznosił się bardzo łagodnie, nie odczuwaliśmy większego zmęczenia, mimo palącego słońca.

Po dwóch godzinach marszu dotarliśmy na halę Malga Pozzol (1632 m n.p.m.), gdzie zrobiliśmy 20-minutową przerwę na wypoczynek i podziwianie otaczających nas szczytów.

Po krótkim, ale dość wymagającym podejściu osiągnęliśmy cel naszej wędrówki – halę Malga Flavona (1880 m n.p.m.). Stamtąd roztaczały się rewelacyjne widoki na północną grań Brenty. Znajdowało się tam gospodarstwo pasterskie, w którym można było kupić kawę, piwo i kanapki w całkiem rozsądnej cenie. Do dyspozycji turystów była także bezpłatna toaleta oraz miejsce, w którym osoby zmuszone z jakichś powodów zostać tam na biwak mogły przygotować sobie jedzenie, skorzystać z bieżącej wody, a nawet przenocować.

Po godzinnym odpoczynku rozpoczęliśmy dość długi trawers zachodniej ściany Cima di Val Scura (2672 m n.p.m.), aby powrócić nad jezioro Tovel. Cała wycieczka wraz z przerwami na wypoczynek zajęła nam 7 godzin, przewyższenie: ↑ 690 m, ↓ 690 m

ree

Trawers głównej grani Brenty

Kolejnego dnia, po półgodzinnej jeździe autokarem, dotarliśmy do miasta Madonna di Campiglio (1522 m n.p.m.). Stamtąd kolejką gondolową wjechaliśmy do górnej stacji na przełęczy Passo Grosté (2442 m n.p.m.). Przełęcz ta stanowi szerokie, płaskie obniżenie pomiędzy należącymi do Grupy Brenta szczytami Cima Grosté (2905 m n.p.m.) i Pietra Grande (2936 m n.p.m.).

Pierwszym etapem trasy był trekking do schroniska Rifugio Tuckett (2272 m n.p.m.). Droga prowadząca do niego była bardzo kamienista i wymagała sporej koncentracji. Na szczęście pogoda nam sprzyjała – słońce świeciło, a dzięki temu, ilekroć udawało nam się oderwać wzrok od ścieżki, otwieraliśmy oczy szeroko z zachwytu nad pięknem krajobrazu.

ree
ree

Rifugio Tuckett położone jest malowniczo, pomiędzy Cima Sella (2913 m n.p.m.) a Cima Brenta (3150 m n.p.m.). Z tarasu roztacza się widok na wznoszące się ponad chmury szczyty masywu Adamello-Presanella.

schronisko Tuckett
schronisko Tuckett

Różnica wysokości ze schroniska Stoppani al Groste (2450 m n.p.m.), z którego wyruszaliśmy, wynosiła 180 m w dół. Średni czas przejścia: 1:45, odległość: 3,83 km.

Dalej trasa prowadziła przez trawiastą Sella Fridolin (2143 m), gdzie znajdowało się skrzyżowanie ze szlakiem Bogani. Naszym celem było zdobycie schroniska Rifugio Brentei (2182 m n.p.m.). Szlak łączący oba schroniska to klasyczny i bardzo popularny szlak, który nie nastręcza szczególnych trudności, z wyjątkiem odsłoniętej półki z poręczą w pobliżu Galerii Bogani.

ree

Czas podróży ze schroniska Rifugio Tuckett do schroniska Rifugio Brentei wynosi około 1,5 godziny. Rifugio Brentei położone jest na dużym, trawiastym terenie w środkowej części Brenty. Jego lokalizacja jest niezwykła ze względu na różnorodność otaczającego krajobrazu: od rozległych trawiastych przestrzeni, przez pionowe ściany Punte di Campiglio i wzniesienie Cima Mandron, aż po lodową ścianę Canalone Neri, która łączy Crozzon di Brenta z Cima Tosa.

schronisko Brentei
schronisko Brentei
schronisko Brentei
schronisko Brentei

Ze schroniska Rifugio Brentei wróciliśmy tą samą drogą do Sella Fridolin, a stamtąd zeszliśmy do schroniska Cascata di Mezzo. Zejście było dość strome, długie i wymagało sprawnych oraz silnych nóg. Wycieczkę zakończyliśmy w centrum Madonny di Campiglio.

Czas przejścia: ok. 8 godz., przewyższenie: ↑ 230 m, ↓ 750 m. Trudności techniczne: na krótkich odcinkach stalowe liny oraz metalowe stopnie, ekspozycja.


Lodowiec Presena, szczyt Cima Presena (3069 m n.p.m.)

Kolejnego dnia, zmęczeni po dość wyczerpującej wtorkowej wycieczce, nie zdecydowaliśmy się na wspinaczkę na Monte Peller (2320 m). Trasa była opisywana jako najtrudniejsza zarówno pod względem kondycyjnym, jak i technicznym. Przewyższenie wynosiło 1570 m, a trasa obejmowała wspinaczkę o długości 10 km, przewidywaną na około 6 godzin, oraz zejście trwające około 3 godzin. Jakiekolwiek widoki na szczycie nie były dla mnie na tyle atrakcyjne, żeby mozolnie wspinać się przez 6 godzin mało widowiskowym szlakiem leśnym.

Wiele osób z grupy podzielało to zdanie, więc przewodniczka szybko zorganizowała dla nas inną, spokojniejszą wyprawę. Nowa wycieczka zaczynała się w Passo del Tonale – przełęczy w Alpach Retyckich, na wysokości 1883 m n.p.m., na pograniczu prowincji Brescia i Trydent w północnych Włoszech. Jest to region turystyczny z dużą stacją narciarską. Wjeżdżając do miasteczka, trudno było przeoczyć widok trzech paskudnych wieżowców, podobno przeznaczonych dla narciarzy, które niestety oszpecały przepiękny krajobraz.

ree

Z Passo Tonale mieliśmy wspinać się pieszo na przełęcz Passo Paradiso (2585 m n.p.m.), ale trasa wspinaczkowa, choć niezbyt długa (ok. 700 m przewyższenia), nie wydawała się atrakcyjna – prowadziła w pełnym słońcu pod kolejką gondolową.

Jak się okazało, posiadaliśmy kartę Trentino Guest Card, która oferuje bezpłatne korzystanie z transportu publicznego w Trentino, w tym pociągów, a także dostęp do ponad 60 muzeów, 20 zamków i ponad 40 atrakcji. Dzięki tej karcie mogliśmy skorzystać z darmowego wjazdu na Passo Paradiso, oszczędzając czas i siły.

ree
ree

Na przełęczy mieliśmy możliwość podziwiania jeziora Monticello (2599 m) i zrobienia całej masy unikatowych zdjęć lodowca Presena.


Drugi etap, prowadzący do schroniska Capanna Presena (2724 m n.p.m.), pokonaliśmy pieszo. Wraz z robieniem zdjęć zajęło nam to około 30 minut. Znajduje się tam stacja pośrednia kolejki.

Z bardzo nowoczesnego i dość luksusowego schroniska prowadził ostatni odcinek na szczyt lodowca Presena (3000 m n.p.m.), możliwy do pokonania wyłącznie kolejką.

lodowiec Presena
lodowiec Presena

Ciekawostką jest to, że ze śniegu lodowca, podczas odwilży, wydobyto szczątki włoskich i austriackich żołnierzy walczących w I wojnie światowej. Na górze znajduje się pomnik oraz niewielkie muzeum w jednym z wydrążonych w skale tuneli.

ree

Po dotarciu na wierzchołek lodowca, otoczonego majestatycznymi górami, postanowiliśmy zdobyć szczyt Cima Presena (3069 m n.p.m.). Było to raczej zwalisko skalne, po którym trzeba było wspinać się przy pomocy rąk. Kijki trekkingowe w tym miejscu okazały się bardziej przeszkodą niż pomocą. Widok z góry wynagradzał wszystkie niedogodności wspinaczki.

Cima Presena (3069 m n.p.m.)
Cima Presena (3069 m n.p.m.)
Cima Presena (3069 m n.p.m.)
Cima Presena (3069 m n.p.m.)
ree

Po zejściu szybko zjechaliśmy na stację pośrednią, ponieważ tłumy turystów uniemożliwiały podziwianie widoków. W schronisku Capanna Presena wypiliśmy kawę na przestronnym tarasie, poopalamy się w górskim słońcu, a po około 40 minutach zjechaliśmy z powrotem do Passo del Tonale.

Giro dei Cinque Laghi – Trasa Pięciu Jezior

Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień, choć prognozy przewidywały burze na wczesne popołudnie. W planach mieliśmy trasę pięciu jezior. Wycieczka do Cinque Laghi jest jedną z najbardziej znanych i popularnych w całym regionie Madonna di Campiglio, a także w całym Trentino. Trasa prowadzi przez jeziora Ritorto, Lambino, Gelato, Serodoli i Nero. Ostatnim jeziorem jest Lago Nambino (1768 m n.p.m.), gdzie znajduje się malowniczo położone schronisko.

Wycieczkę rozpoczęliśmy w miejscowości Madonna di Campiglio, skąd wjechaliśmy kolejką do Funivia 5 Laghi (2065 m n.p.m.).

ree
ree

Dobrze oznakowana ścieżka nr 232, prowadząca do pierwszego jeziora, Ritorto (2055 m n.p.m.), była całkowicie płaska. W kilkanaście minut dotarliśmy do celu, gdzie można było zrobić postój na zdjęcia i zagrać na słynnych dzwonkach. Położone wśród pięknych gór jezioro Ritorto oczarowało nas krystalicznie czystą wodą. Przyroda wokół zapierała dech w piersiach – leniwie pasące się krowy dotrzymywały nam towarzystwa. Wydawać by się mogło, że znaleźliśmy się na idyllicznym obrazie.

Kolejnym etapem, najbardziej wymagającym kondycyjnie, było dotarcie do przełęczy Passo Ritorto (2275 m n.p.m.). Wąska, kamienna droga prowadziła stromo pod górę w pełnym słońcu. Przejście zajęło około 20 minut.

ree
ree
przełęcz Passo Ritorto (2275 m)
przełęcz Passo Ritorto (2275 m)

Z przełęczy rozpoczęliśmy wędrówkę grzbietem górskim, który raz wznosił się, a raz opadał. Przemieszczaliśmy się pomiędzy kolejnymi jeziorami, podziwiając piękną panoramę Dolomitów Brenta. Widok był naprawdę wyjątkowy i spektakularny.

ree
ree

Kolejnym miejscem, gdzie zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek, było położone w skalistej niecce jezioro Lambin (2324 m n.p.m.). Droga do tego miejsca zajęła nam około 45 minut.

jezioro Lambin (2324 m)
jezioro Lambin (2324 m)
jezioro Lambin (2324 m)
jezioro Lambin (2324 m)

Następnie kontynuowaliśmy wspinanie się po grani aż do skrzyżowania (ok. 1 godz.). Dalej podążaliśmy szlakiem nr 217 do pobliskiego jeziora Serodoli (2370 m n.p.m., ok. 30 min.). Tam zatrzymaliśmy się na dłuższy odpoczynek, ponieważ było to idealne miejsce do kontemplowania piękna przyrody, a jednocześnie zaspokajania pragnienia i głodu.

Ciekawostką dotyczącą tego miejsca jest fakt, że od ubiegłego wieku basen ten był eksploatowany do celów hydroelektrycznych. 14 października 1954 r., podczas prac, otworzył się uskok, który spowodował niemal całkowite opróżnienie niecki. Woda spływała w dół rzeki, powodując poważne szkody, zwłaszcza w centrum turystycznym Madonna di Campiglio. Tylko dzięki szczęśliwym okolicznościom nie poniesiono strat w ludziach.

Jezioro Serodoli
Jezioro Serodoli
ree
Jezioro Serodoli
Jezioro Serodoli

Po prawej stronie jeziora Serodoli znajdowała się stroma ścieżka, którą kontynuowaliśmy zejście po głazach i kamieniach – najpierw do pięknego Lago Nero, a następnie do skrzyżowania. Jezioro Nero jest maleńkim zbiornikiem, przypominającym raczej większą sadzawkę. Ominęliśmy jego brzegi, nie zatrzymując się.

jezioro Nero
jezioro Nero

Od skrzyżowania szliśmy dalej w prawo, drogą już na szczęście leśną, aby w końcu dojść do schroniska Lago di Nambino (1770 m n.p.m., ok. 1 godz. 15 min.). Tutaj ponownie mieliśmy przerwę na późny lunch, trwającą około godziny.

Jezioro Nambino
Jezioro Nambino
Jezioro Nambino
Jezioro Nambino

Po odpoczynku wyruszyliśmy na końcowy odcinek trasy do Madonna di Campiglio – najpierw polnymi ścieżkami, a później szeroką szutrową drogą. Zajęło nam to około 45 minut.

Czas przejścia całej trasy: ok. 5 godz., z przewyższeniem: ↑ 350 m, ↓ 900 m.


Orti della Regina i Sentiero C. Constanzi – trawers Pietra Grande (2936 m n.p.m.)

Gdybym miała komukolwiek polecać najlepszą i najpiękniejszą trasę, wybrałabym właśnie trawers Pietra Grande. Trasa ma około 15 km i prowadzi widokową oraz urozmaiconą ścieżką, z przewyższeniem ↑ 500 m, ↓ 1000 m. Po drodze czekają niesamowite widoki oraz spora dawka adrenaliny przy pokonywaniu wąskich półek skalnych i jeszcze węższych, stromych ścieżek.

Po śniadaniu udaliśmy się do Madonna di Campiglio. Stamtąd wjechaliśmy kolejką do górnej stacji na przełęczy Passo Groste (2442 m n.p.m.). Z przełęczy skręciliśmy w lewo w szutrową drogę w dół, prowadzącą około 200 m do schroniska Rifugio Graffer (2261 m n.p.m.).

Od schroniska rozpoczęliśmy trawers masywu Pietra Grande (2936 m n.p.m.). Pierwsza część trekkingu to spektakularna trasa do „Orti della Regina” (Ogrodów Królowej, ok. 1 godz.) po piargach i skałach u podnóża Pietra Grande.

ree

Panoramiczny, o dużym znaczeniu geologicznym i botanicznym, Orto della Regina to jeden z najpiękniejszych tarasów Grupy Brenta. Nazwa miejsca pochodzi od starożytnej legendy, według której królowa i jej świta schronili się tu i zasadzili kwiaty oraz szczypiorek. Ogród Królowej słynie nie tylko z legendy, ale także z pięknych skamieniałości znajdujących się w licznych głazach.

Dla mnie najtrudniejszą częścią trasy był trawers prowadzący do ostrogi Sperone degli Orti (2522 m n.p.m.). Był to dość długi i bardzo wąski odcinek, po bardzo niestabilnych piargach. Każdy krok trzeba było stawiać uważnie i przemyślanie, ponieważ zjazd kilkadziesiąt metrów w dół mógłby zakończyć się całkowitym i permanentnym urazem.

Dalsza trasa prowadzi już nietrudnym trawersem drogą Sentiero C. Constanzi aż do zejścia w dolne partie Val Gelada. Jest to wspaniała dolina, gdzie na dużych wysokościach łąki i kwiaty mistrzowsko przyciągają uwagę, rywalizując o show z majestatycznymi ścianami Dolomitów.

Osobliwością tej doliny jest duża dziura po prawej stronie Bocchetta dei Tre Sassi, przełęczy łączącej Val delle Gere z Val Gelada.

ree
ree

Stąd stromą i kamienistą ścieżką zeszliśmy na halę Malga Mondifra (1632 m n.p.m.), gdzie znajdowało się schronisko o tej samej nazwie. Niestety kuchnia była już nieczynna, więc pozostało nam tylko ugasić pragnienie chłodnym piwem. Znaleźliśmy zacienione miejsce na zadrzewionych zboczach i tam przez około godzinę zażywaliśmy zasłużonego odpoczynku.

Dalej była już tylko drogą do Madonny Di Campiglio, na parking pod kolejką na Passo Groste.

Czas przejścia: ok. 6 godz., przewyższenie: ↑ 500 m, ↓ 1000 m;












Komentarze


bottom of page